Kościół z norweską historią
W malowniczym Karpaczu, osłoniętym szczytami Karkonoszy znajduje się zabytkowy, drewniany kościół Wang, który skrywa długą, bo wielowiekową i trochę zawiłą historię. Historię, która warta jest poświęcenia jej chwili uwagi. Zacznijmy od samej nazwy kościoła. Otóż, pochodzi ona od górskiej miejscowości Vang, leżącej w centralnej części Norwegii, gdzie kościół został wzniesiony na przełomie XII i XIII wieku, czyli początkach chrystianizacji Skandynawii. Świątynia służyła miejscowej ludności przez wiele wieków, z czasem stała się jednak za mała, by pomieścić wszystkich wiernych, potrzeba więc było zastąpić ją nową, większą następczynią. Mały, zabytkowy kościół został natomiast sprzedany królowi pruskiemu Fryderykowi Wilhelmowi IV. W 1841 roku, rozebrany na części przemierzył drogę z Vang do Szczecina, a stamtąd następnie do Berlina. Za namową hrabiny Fryderyki von Reden rezydującej w Bukowcu i zaprzyjaźnionej z królem, kościół dotarł na Śląsk, który stał się jego miejscem przeznaczenia. Tutaj miał kontynuować swoją świątynną misję, w odnowionej i ubogaconej szacie.
Podczas rekonstrukcji kościoła brakowało sporo fragmentów, stworzono je więc na nowo na podstawie rysunków. Ciekawostką jest to, że cała konstrukcja nie zawiera gwoździ, użyto natomiast tak zwanych łączy ciesielskich - popularnej w budownictwie norweskim tamtych czasów metody łączenia drewnianych elementów.
Kościół Wang ze swoją ciekawą historią i romańsko-nordycką architekturą, jest jedną z największych atrakcji Karpacza, wciąż jednak dla wielu nieznaną i nieodkrytą. Może Karpacz to dobry pomysł na spędzenie najbliższych wakacji? Albo przynajmniej długiego weekendu :-)